Cześć!
Dziś przychodzę do Was z moimi wrażeniami po stosowaniu
serum do włosów Regenerum.
Na wstępie krótko opiszę Wam mój stan włosa, a obiecuję, że kolejny post będzie poświęcony mojej historii włosowej :) Tak więc włosy mam gęste, jest ich dużo, ale są cieniutkie straszliwie, lekkie jak piórka, co za tym idzie.. puszące. Włosy na chwilę obecną mam lekko rozjaśnione (drugi raz w życiu - także od około 2-3 miesięcy mam jaśniejszy odcień włosów od naturalnego). Dążę do swojego kasztanowego naturalnego brązu, więc nie farbuję na razie odrostu, szczególnie póki nie jest on jakoś nadzwyczaj widoczny. Być może będę zmuszona zafarbować włosy na zbliżony kolor do naturalnego, ale na razie jest ok. Zobaczymy co będzie za miesiąc, dwa. Porowatość wysoka, ciężko te moje kędziory zdefiniować :) Aaa i nie dopowiedziałam; włosy mam mocno falowane/lekko kręcone :D Ciężko określić, bo najczęściej nie pokazuję ludziom mojego prawdziwego włosowego oblicza :)
Ok, przejdźmy do recenzji, a na włosową historię zapraszam już wkrótce! Proszę o wyrozumiałość, ale dopiero się rozkręcam. :)
Zatem po kilku opiniach na wizażu i reklamowaniu tego specyfiku w telewizji skusiłam się na kupno. Jako, że znam tą firmę z dość dobrego z moim odczuciu serum do paznokci, stwierdziłam, że będzie to dobry wybór. Taa, sprawdzona firma :D Zawarty w serum pantenol, olejek rycynowy i inne składniki aktywne spowodowały, że pomyślałam sobie, że być może w końcu znalazłam ciekawy odżywczy preparat, który zniweluje puszenie i nawilży włosy. Ale tak się nie stało... I tu mogę ostrzec moje "włosowe siostry" - na 90% mogą sobie oszczędzić tego cuda.
Przejdźmy do konkretów:
1. Zapach - zapach dość przyjemny, taki lekko mydlany, ale nie tak mydlany, że przypomina nam proszek do prania, nie, nie, tutaj zapach dla mnie na plus, choć na włosach już suchych prawie go nie czuć.
2. Cena - cena średnia, nie niska, nie wysoka jak na 125 ml. Kosztował mnie ok. 17 zł, kupiłam w aptece, zdecydowanie znajdziecie ją niemal w każdej, więc z dostępnością też nie ma tu żadnego problemu.
3. Jakość produktu - tu muszę stwierdzić, że bliżej z jakością do minusa, niż do plusa, bo spodziewałam się poprawy w stanie moich włosów a nie stania w miejscu :) Chociaż chcę podkreślić, że serum to raczej w żadnym stopniu nie wpłynęło na stan moich włosów (nie poprawiło, ale też nie zniszczyło), więc nie ma się od razu co denerwować :) Dla mnie ten preparat nie spowodował zupełnie nic na mojej głowie, a stosowałam wg zaleceń producenta, z czasem trzymałam na głowie dłużej, gdy zobaczyłam, że serum na mnie zbytnio nie działa. Najdłużej miałam na głowie z godzinę, stosując jako maskę do włosów. Gdy miałam już końcówkę produktu stosowałam go w formie odżywki do mycia włosów, pozostawiając na ok. 3 minuty i było nawet ok (bo przecież lepiej zawsze z jakąś odżywką, aniżeli wcale) :)
4. Wydajność - ciężko określić wydajność, kiedy po kilku zastosowaniach tego serum miałam dość i nie chciało mi się już używać. Stosowałam zarówno na skórę głowy, jak i na końce, więc wyszło tego mówiąc miarowo około dwóch łyżek na jedno użycie. No może mniej? No nie wiem... Ale na pewno nie więcej :)
Stosowałam ok. 3-4 razy w tygodniu, ale nie co mycie, bo myję włosy codziennie. Tak więc starczyło mi na miesiąc. Nie chcę tu się rozpisywać co do wydajności, bo ja zbytnio wielkiej uwagi do tego nie przykuwam. Jeśli byłby to dobry środek, nie miałabym wielkiego żalu, że po miesiącu mi się zużył. Podsumowując - wydajność bardziej na plus.
5. Moja opinia - i tu moja recenzja, tak jak zdążyłam już napomnieć, serum to nie było moją włosową rewelacją. Możliwe, że u osób z grubszymi, cięższymi włosami się to sprawdzi. Na mnie jednak nie zadziałało. Moje włosy też nie są jakoś mega zniszczone czy suche, więc jest szansa, że u osób, które naprawdę potrzebują regeneracji ten środek będzie strzałem w dziesiątkę. Być może wtedy dałoby się zauważyć jakieś nawilżenie. Osobiście raczej do tego produktu nie wrócę, bo wolę zainwestować w inne odżywki/maski, które się na mnie sprawdziły.