poniedziałek, 13 stycznia 2014

Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! + Aparat ortodontyczny (zwiastun) :)

Hej! Wiem, wiem... Długo mnie nie było... :( Święta, wolne i tak zleciało, ale już się melduję z nowym wpisem w Nowym 2014 Roku. Korzystając z okazji życzę wszystkim samych sukcesów i spełnienia najskrytszych marzeń. Chyba nie muszę wspominać, że święta dały mi w prezencie pare fałdek na brzuchu? Hihi, żartuję, troszkę może pofolgowałam, ale już wracam do normy. Przede wszystkim chodzę na siłownię, więc jakoś to wszystko zdążyłam już pogodzić. Ale chyba nie o tym będę mówić, bo nie ma sensu się czym chwalić :D A może żalić? Ach, nieważne. Dla mnie czas świąt do piękny, magiczny czas, to chwile spędzone z najbliższymi, czas spokoju i radości. Szkoda, że śniegu brakło, ale wszystkiego mieć nie można. Chociaż jak patrzę tak sobie przez okno, to  jakoś nie zapowiada się u nas sroga zima.
Co do bloga to zatęskniłam za pisaniem. Brakowało mi podzielenia się z Wami kolejnymi moimi wrażeniami, więc muszę Wam powiedzieć, że Nowy Rok rozpoczął się bardzo miło, ale też mocno intensywnie, szczególnie jeśli chodzi o naukę. Trochę wzlotów i upadków już zdążyłam przeżyć na uczelni, ale jak zwykle wszystko ma swój dobry koniec. :) Dziś na przykład był dla mnie ważny dzień, ale na szczęście już wszystko jest w porządku. Wiecie co... Czasem nazywam się pechowcem, ale gdy wszystko się dobrze kończy to od razu zmieniam zdanie :)
Dzisiejszy post to mały zalążek mojej historii noszenia aparatu (aparat będę nosić drugi raz w życiu - śmieszna historia, dla ciekawych kiedyś napiszę jak to się stało, że znów będę nosić :D). Więc, jako że jutro zakładam aparat to cyknęłam fotkę, aby pokazać Wam jak przebiega leczenie. Z góry przepraszam za jakość zdjęcia, ale robiłam je sama w sztucznym świetle :) Dlatego proszę o wyrozumiałość. :)

\



A co do koloru włosów mocno wyblakł :) Chyba szykuje się kolejne farbowanie, chociaż odrosty nie są mocno widoczne. Przemyślę tę sprawę.



W razie jakichkolwiek pytań - piszcie! :) Na pewno opublikuję wpis z wrażeniami po wizycie. :)
Postaram się tak szybko jak się da, ale w środę mam ważny egzamin, więc proszę o wyrozumiałość. Trzymajcie kciuki! :)

A teraz pytanie do Was!
Czy któraś z Was nosiła/nosi lub zamierza nosić aparat? Może macie jakieś doświadczenia związane z poprawą wyglądu Waszych zębów?

Pozdrawiam,
Ania




poniedziałek, 25 listopada 2013

Mam ciemniejsze włosy! :) - Efekty farbowania Castingiem z L'Oreal Mroźny kasztan

Dziś dzień szalony, mimo, że do końca dnia jeszcze daleko, ja jestem już padnięta. Ale by napisać kolejny wpis energii mam sporo. :) Dlatego dziś, jak obiecałam, chciałabym Wam pokazać efekty mojego farbowania, wszystko działo się wczoraj, ale ze względu na naukę i wieczorny powrót do domu (z wieloma słoikami, kotletami i innymi dobrymi smakołykami :) ach, to piękne życie studenta) nie miałam okazji przysiąść do komputera i co nieco na blogu wyskrobać. :)
Muszę jeszcze zaznaczyć, że w ostatnim czasie strasznie źle się czułam i o dziwo nie było to nic związanego z przeziębieniem. Bolał mnie brzuch, było mi słabo, byłam ospała... Na szczęście od kilku dni czuję się już dobrze, więc korzystając z powrotu do zdrowia z przyjemnością piszę kolejny post.
Ok, już przechodzę do sedna sprawy, mianowicie farbowania. Farbowała mnie mama, a że jestem z jej usług zawsze zadowolona to i tym razem znów jej zaufałam. To właśnie do mamy zgłaszam się po podcinanie końcówek lub właśnie farbowanie. :) W poprzednim poście pokazywałam dokładnie farbę, której użyłam, więc przypomnę tylko, że była to farba L'Oreal - Mroźny kasztan.
Poniżej wkleiłam kilka zdjęć, które zrobiłam przed sekundą gdy wróciłam już do domu. :) A że nie miałam fotografa, to zrobiłam je samowyzwalaczem, więc może zdjęcia nie są idealne, ale kolor myślę, że w miarę widać na zdjęciach. Dodam, że ile miejsc, ile oświetlenia, tyle widocznych odcieni tego koloru. :)






sobota, 16 listopada 2013

Trochę kosmetycznie

Dziś post będzie troszkę zwariowany, ponieważ w ostatnim czasie dużo się działo, zarówno na uczelni, jak i ogólnie w życiu. :) Tak więc na wstępie chciałabym się pochwalić, że postanowiłam zmienić nieco kolor włosów. Już kupiłam nawet farbę (L'Oreal Casting Creme Gloss - Mroźny kasztan), ale ciągle się zastanawiam czy się poddać farbowaniu. :) Z jednej strony mam teraz lekko rozjaśnione włosy i chciałabym jednak zbliżyć się do swojego brązowego koloru a z drugiej mam już niezłe odrosty i tak ogólnie powinnam coś już z nimi zrobić, bo dawno nie farbowałam, - tylko zastanawiam się czy ufarbować się na ciemniejszy kolor czy na ten co dotychczas - trochę jaśniejszy. :) Jak to kobieta mam wielki dylemat, ale mam jeszcze sporo czasu na podjęcie decyzji, bo czekam aż wybiorę się do mojego rodzinnego miasta, wtedy mama mnie ufarbuje :) Tak więc tyle o moich dylematach życiowych, wiem, wiem, fajnie mieć takie problemy. :)
Jeszcze to przemyślę, ale fakt, że mam już tą farbę sprawia, że łatwiej decyzja zostanie podjęta. :)



Teraźniejszy kolor włosów






















niedziela, 10 listopada 2013

Jesienny spacer


Jesień to nie tylko pochmurne i deszczowe dni, to również odpowiedni czas kontemplacji a także czas na dobrą książkę przy kubku gorącej herbaty. Ale jesień to dla mnie również wspólne spacery. Dziś, wykorzystując ładną pogodę wybrałam się do parku, ponieważ takie siedzenie w domu to nic produktywnego :) Przy okazji porobiłam wspólnie z moim chłopakiem kilka fotek i tak właśnie minęło nam popołudnie. Teraz usiadłam do komputera, a za chwilę czeka mnie mnóstwo roboty na uczelnię. Tyle mam do zrobienia a ja oczywiście myśląc, że jest taki długi weekend (raptem 3 dni) to spokojnieee mam sporo czasu. :) Ale ok, zaraz się zabieram do pracy, bo się już za bardzo rozleniwiłam. A weekend mija bezlitośnie. :) Czasem mam taki czas, że mogłabym robić wszystko, byleby nie to co należy. A że dzień coraz krótszy, to jedyne o czym człowiek marzy to o chwili relaksu. Zapewne nie tylko ja tak mam (mam nadzieję), ale to z czasem mija i wracam do normalności. :) 


Z moim Najdroższym Skarbem :)

Tak minęło moje przedpołudnie, nie nudziłam się w ogóle! Uwielbiam takie spacery a jesień w tym roku jest naprawdę piękna.

sobota, 9 listopada 2013

Tangle Teezer - moja opinia


W ostatnim poście wspomniałam, że czekam na przesyłkę szczotki Tangle Teezer. Chociaż nie jestem tu bardzo oryginalna, bo jest ona na rynku dość czasu a ja mam ją dopiero jedeń dzień - czyli jestem zacofana :D - to muszę powiedzieć, że współpraca z TT się dobrze układa. A moje włosy układają się jeszcze lepiej. Pisząc tego posta zaczynam tęsknić za czesaniem się tą szczotką :) Mówię szczerze. Mój chłopak śmiał się ze mnie, że wczoraj nie było ze mną kontaktu. Miziałam tą szczotką włosy w każdej wolnej chwili. Ale ok. Przejdźmy do rzeczy, bo znów odpływam. Jak to jest, że TT tak mi przypadła do gustu? Najgorsze jest to, że odpowiedź nie jest taka prosta. Nie wiem jak to się dzieje, ale ta szczotka ma to "coś". O tym powiem zaraz bo chciałabym omówić kilka warunków, które składają się na moją opinię.
Zacznę od kilku czysto teoretycznych kwestii.

środa, 6 listopada 2013

Małe włosowe nabytki :)



Dziś mały zakupowy haul i kilka nabytków z Rossmanna i apteki. Do przetestowania zafundowałam sobie maskę z Ziaji - intensywne wygładzanie, skusiły mnie pozytywne recenzje na wizażu, więc zobaczymy jak to będzie. Poza tym już dawno o niej myślałam, na razie muszę powiedzieć, że pachnie bardzo przyjemnie, a dałam za nią 7,50 zł w aptece DOZ. Kupiłam również Drogocenny Olejek 3w1 brzoskwiniowy z Bielendy oraz tabletki Humavit. Od dziś zaczynam testowanie, więc recenzja pojawi się za jakiś miesiąc. Wcieram również odżywkę Jantar, więc spodziewam się, że skóra głowy trochę odżyje, włosy będą rosły zdrowe i lśniące oraz liczę, że skończy się problem z jesiennym wypadaniem, bo trochę zaczyna mnie to męczyć. Po lecie włosy mam w słabszej kondycji, wypada ich więcej niż zwykle, więc liczę bardzo na Jantar, bo obecnie jest na Jantar taki bum, że nawet jak zamawiałam w aptece odżywkę, to pan z apteki się śmiał, że "te kobity to ostatnio się na forach, wizażach czegoś naczytały i przychodzą po ten jantar jak opętane. Jak już wchodzi babeczka do apteki to co trzecia na pewno zamówi Jantar", także dobrze wiedzieć, że tak firmie się powodzi. :) Chociaż Jantar nie od dziś pomaga dziewczynom, więc nie wiem co się akurat stało, że nagle takie oszołomienie w damskim gronie. :)
Dalej muszę się pochwalić, że zamówiłam dziś (a właściwie mój chłopak zamówił mi) szczotkę Tangle Teezer. Dawno o niej marzyłam i powiedział, że mi kupi :) Oj, kochany jest :) Tak bardzo się cieszyłam, więc powiedziałam, że ok, w końcu niedługo nasza rocznica. :) Też mu sprawię jakiś ładny prezent, już mam nawet pomysł, ale ciii.. Także szczotkę TT zamówiłam na stronie Minti Shop, bo tam akurat jest przyzwoita cena. Na stronie producenta szczotki te są po 55 zł, a w Minti Shopie po 37, więc spora różnica. Myślę, że w piątek już ją dostanę, więc pochwalę się na blogu i napisze co nieco o pierwszych wrażeniach (puszącowłose mogą się uśmiechnąć, bo szczególnie chcę wybadać szczotkę pod względem włosów skłonnych do puszenia się) :) Już nie mogę się doczekać.
Chciałam jeszcze wspomnieć, że od niedawna olejuję włosy olejkiem Babydream fur Mama, tym różowym. Bardzo polubiły go moje włosy i myślę, że przerzucę się na niego, bo Alterra coraz droższa i chyba nie taka wspaniała jak Babydream. Zobaczymy jeszcze jak się sprawdzi dzisiejszy łup z Bielendy. :)
A teraz czas na testowanie :)

wtorek, 5 listopada 2013

Moja opinia - Regenerum - regeneracyjne serum do włosów

Cześć!
Dziś przychodzę do Was z moimi wrażeniami po stosowaniu serum do włosów Regenerum.
Na wstępie krótko opiszę Wam mój stan włosa, a obiecuję, że kolejny post będzie poświęcony mojej historii włosowej :) Tak więc włosy mam gęste, jest ich dużo, ale są cieniutkie straszliwie, lekkie jak piórka, co za tym idzie.. puszące. Włosy na chwilę obecną mam lekko rozjaśnione (drugi raz w życiu - także od około 2-3 miesięcy mam jaśniejszy odcień włosów od naturalnego). Dążę do swojego kasztanowego naturalnego brązu, więc nie farbuję na razie odrostu, szczególnie póki nie jest on jakoś nadzwyczaj widoczny. Być może będę zmuszona zafarbować włosy na zbliżony kolor do naturalnego, ale na razie jest ok. Zobaczymy co będzie za miesiąc, dwa. Porowatość wysoka, ciężko te moje kędziory zdefiniować :) Aaa i nie dopowiedziałam; włosy mam mocno falowane/lekko kręcone :D Ciężko określić, bo najczęściej nie pokazuję ludziom mojego prawdziwego włosowego oblicza :)
Ok, przejdźmy do recenzji, a na włosową historię zapraszam już wkrótce! Proszę o wyrozumiałość, ale dopiero się rozkręcam. :)
Zatem po kilku opiniach na wizażu i reklamowaniu tego specyfiku w telewizji skusiłam się na kupno. Jako, że znam tą firmę z dość dobrego z moim odczuciu serum do paznokci, stwierdziłam, że będzie to dobry wybór. Taa, sprawdzona firma :D Zawarty w serum pantenol, olejek rycynowy i inne składniki aktywne spowodowały, że pomyślałam sobie, że być może w końcu znalazłam ciekawy odżywczy preparat, który zniweluje puszenie i nawilży włosy. Ale tak się nie stało... I tu mogę ostrzec moje "włosowe siostry" - na 90% mogą sobie oszczędzić tego cuda.



Przejdźmy do konkretów:

1. Zapach - zapach dość przyjemny, taki lekko mydlany, ale nie tak mydlany, że przypomina nam proszek do prania, nie, nie, tutaj zapach dla mnie na plus, choć na włosach już suchych prawie go nie czuć.
2. Cena - cena średnia, nie niska, nie wysoka jak na 125 ml. Kosztował mnie ok. 17 zł, kupiłam w aptece, zdecydowanie znajdziecie ją niemal w każdej, więc z dostępnością też nie ma tu żadnego problemu.
3. Jakość produktu - tu muszę stwierdzić, że bliżej z jakością do minusa, niż do plusa, bo spodziewałam się poprawy w stanie moich włosów a nie stania w miejscu :) Chociaż chcę podkreślić, że serum to raczej w żadnym stopniu nie wpłynęło na stan moich włosów (nie poprawiło, ale też nie zniszczyło), więc nie ma się od razu co denerwować :) Dla mnie ten preparat nie spowodował zupełnie nic na mojej głowie, a stosowałam wg zaleceń producenta, z czasem trzymałam na głowie dłużej, gdy zobaczyłam, że serum na mnie zbytnio nie działa. Najdłużej miałam na głowie z godzinę, stosując jako maskę do włosów. Gdy miałam już końcówkę produktu stosowałam go w formie odżywki do mycia włosów, pozostawiając na ok. 3 minuty i było nawet ok (bo przecież lepiej zawsze z jakąś odżywką, aniżeli wcale) :)
4. Wydajność - ciężko określić wydajność, kiedy po kilku zastosowaniach tego serum miałam dość i nie chciało mi się już używać. Stosowałam zarówno na skórę głowy, jak i na końce, więc wyszło tego mówiąc miarowo około dwóch łyżek na jedno użycie. No może mniej? No nie wiem... Ale na pewno nie więcej :)
Stosowałam ok. 3-4 razy w tygodniu, ale nie co mycie, bo myję włosy codziennie. Tak więc starczyło mi na miesiąc. Nie chcę tu się rozpisywać co do wydajności, bo ja zbytnio wielkiej uwagi do tego nie przykuwam. Jeśli byłby to dobry środek, nie miałabym wielkiego żalu, że po miesiącu mi się zużył. Podsumowując - wydajność bardziej na plus.
5. Moja opinia - i tu moja recenzja, tak jak zdążyłam już napomnieć, serum to nie było moją włosową rewelacją. Możliwe, że u osób z grubszymi, cięższymi włosami się to sprawdzi. Na mnie jednak nie zadziałało. Moje włosy też nie są jakoś mega zniszczone czy suche, więc jest szansa, że u osób, które naprawdę potrzebują regeneracji ten środek będzie strzałem w dziesiątkę. Być może wtedy dałoby się zauważyć jakieś nawilżenie. Osobiście raczej do tego produktu nie wrócę, bo wolę zainwestować w inne odżywki/maski, które się na mnie sprawdziły.




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...